wtorek, 6 września 2016

Najlepsze, jak do tej pory, książki przeczytane w 2016 roku!

Cześć!

Z racji tego, że w tym roku przeczytałam już ponad 40 książek, postanowiłam zrobić tutaj małe zestawienie tych, które mi się najbardziej podobały. Wszystko jest subiektywne i zależy od gustu, tak że jeśli macie inne zdanie na temat danej książki to dajcie mi koniecznie znać w komentarzach.
Stworzyłam listę 5 najlepszych wg mnie książek i starałam się je ułożyć miejscami.
Do każdej z nich przygotowałam mini opis i recenzję, oraz moją ocenę.
No to co? Zaczynamy? ;)

Miejsce 5 – „Ogród kości” Tess Gerritsen


Książka opowiada o Julii Hamill, która po rozwodzie przeprowadza się do nowego domu. Na miejscu okazuje się, że w jej ogródku spoczywają.. ludzkie kości! Tak zaczyna się historia, która z jednej strony pokazuje nam, jak Julia szuka odpowiedzi na stawiane sobie pytania oraz odkrywa tajemnice mieszkającej tu wcześniej rodziny. Z drugiej strony przenosimy się niemal 200 lat wstecz i poznajemy losy Rose Connolly oraz grupy ówczesnych studentów medycyny, którzy zmagają się z Aniołem z West Endu.
Zainteresowani? Ja byłam bardzo!
Była to moja pierwsza powieść tej autorki i od razu skradła moje serce. Bardzo podobał mi się przeskok czasowy, który pozwalał nam poznać życie ludzi, których Julia poznaje poprzez stosy listów. Tematyka zahacza też o medycynę, poznajemy proces chorobowy tzw. gorączki połogowej, bardzo interesujące tematy, które dodają całej powieści klimat przypominający thriller medyczny.
Moja ocena – 8/10

Miejsce 4 – „Park Jurajski” Michael’a Crichtona

Film oglądałam milion razy, książkę przeczytałam dopiero tej wiosny..
Kto z Was nie zna słynnego już Jurassic Parku?
Jestem wielką fanką dinozaurów, jestem nimi wręcz zafascynowana i kocham oglądać zarówno filmy dokumentalne, jak i aktorskie, w których występują te stworzenia. I jak bardzo się cieszę, że w końcu sięgnęłam po tę powieść!
Fabuła opowiada o najbardziej abstrakcyjnym, egzotycznym, cudownym i niebezpiecznym pomyśle, na jaki wpaść może człowiek (patrząc z perspektywy wielbiciela dinozaurów).
Wyobraźcie sobie wyspę, która praktycznie w całości jest parkiem zoologicznym. Ale nie byle jakim parkiem, to park z wygenerowanymi genetycznie prawdziwymi dinozaurami…
Jednak jak już wspomniałam, jest to równie wspaniały, co niebezpieczny plan. Park, a głównie atrakcje tego parku, wymykają się naukowcom spod kontroli i ludziom na wyspie zaczyna grozić śmiertelne niebezpieczeństwo.
Dla fana filmu, dopełnienie historii książką (w której nie wszystko jest takie same!) jest obowiązkiem! I czystą przyjemnością, oczywiście ;)
Moja ocena – 8/10

Miejsce 3 – „Wojownicy. Ogień i lód” Erin Hunter

Czy czytaliście kiedyś książkę opowiadaną z perspektywy domowego kotka?
Czy szukaliście kiedyś ciekawej opowieści, w której nie ma ludzi?
Jeśli tak, to musicie sięgnąć po serię Wojownicy.
„Ogień i lód” to drugi tom z tej serii, więc nie będę Wam zdradzać szczegółowej fabuły. Pierwszą część („Wojownicy. Ucieczka w dzicz” albo „Na wolności” w zależności od wydania) czytałam dawno temu jako nastolatka i bardzo mi się spodobała. Po latach w ramach wyzwania rocznego, gdzie właśnie miałam kategorię bez ludzi główkowałam nad tytułem tej książki i szukałam jej w Internecie jakąś okrężną drogą i znalazłam! Przeczytałam ponownie i znowu się zakochałam.
W skrócie czytając poznajemy świat z perspektywy pewnego rudego kota. Jest on ciekawy życia, które jest za płotem posiadłości jego państwa. Pewnego dnia spotyka kota, który wychodzi z lasu i po namowach decyduje się na ryzykowny krok, opuszczenie swojego ciepłego legowiska na rzecz przygody i nowego życia.
Świat w tej powieści jest tak doskonale wykreowany, że nie moglibyśmy chyba prosić o nic więcej. Dostajemy mapy całej okolicy, w której dzieje się akcja powieści, mamy opisy
Wszystkich czterech klanów z objaśnieniem ich pozycji w grupie.
Tak, klanów! Bo nasz rudy przyjaciel trafia do klanu gromu, który jest jednym z czterech klanów panujących na terenach, wokół których toczy się akcja powieści. Poznajemy powoli historię wszystkich klanów, ich rytuały codzienne, to jak żyją, jakie mają zasady i zwyczaje.
Jednak dla rudego kotka nie będzie to łatwa przeprawa..
Ciekawi? Sięgajcie po tę serię! Bo naprawdę warto!
Moja ocena – 8/10

Miejsce 2 – „Jedyny i niepowtarzalny Ivan” Katherine Applegate

Ivan jest gorylem, który od dzieciństwa mieszka w klatce w centrum handlowym, gdzie odbywają się pokazy cyrkowe zwierząt. Za sąsiadkę ma słonicę Stellę i odwiedza go bezdomny pies Bob. Nasz goryl umie malować, więc jego prace są sprzedawane w tym samym centrum. Życie Ivana płynie spokojnie aż pewnego dnia Stella dostaje współlokatorkę, małą Ruby. Od tego czasu Ivan zaczyna zastanawiać się nad życiem w ogóle i nad swoim także...
Ta historia jest po prostu niesamowita..
Jak weźmiecie książkę w ręce to powiecie „książka dla dzieci”. Duże litery, mało tekstu na stronie, niekiedy urocze ryciny.
Jednak przez całą historię trzymamy kciuki za Ivana, dopingujemy go w jego działaniach i w pewnym momencie łapiemy się na tym, że nie chcemy, żeby ta historia tak szybko się kończyła. Pani Applegate dostarcza nam w swojej opowieści dużo radości, ale też i smutku oraz wzruszeń.
Ja może raz w życiu popłakałam się podczas czytania książki. W czasie lektury o tych uroczych zwierzątkach łza poleciała mi dwa razy, raz ze smutku i raz ze wzruszenia.
Przepiękna opowieść, która przekazuje nam dużo ważnych prawd.
„Ludzie marnują słowa. Rzucają je jak skórki z bananów i pozwalają, by zgniły.”
Moja ocena – 10/10

Miejsce 1 – „A Court of Thorns and Roses” Sarah J. Maas

Wydana już w Polsce pod tytułem „Dwór cierni i róż” to niesamowita perełka rozpoczynająca kolejny cykl znanej już na świecie Sarah J. Maas.
Książka opowiada o Feyre, która mieszka w chacie z ojcem i dwiema siostrami, jednak życie upływa jej tak, jakby mieszkała w niej sama, albo tylko tam pracowała. W przeszłości rodzina Feyre była bardzo zamożna jednak w pewnym momencie wszystko straciła, a rodzeństwo naszej bohaterki nie może się z tym pogodzić i ciągle żyje, jakby na swoje zawołanie miało całą służbę.
Ojciec Feyre nie dość, że podupada na zdrowiu, to jeszcze nie jest w stanie sprzeciwić się krnąbrnym córkom i stanąć w obronie swojej dziewiętnastoletniej córki.
Pewnego razu, podczas srogiej zimy, dziewczyna wychodzi na polowanie i przez przypadek zabija faerie – magiczne stworzenie zamieszkujące tereny Prythian, które znajdują się za murem odgradzającym ich od śmiertelnego świata.
Feyre musi ponieść konsekwencje swojego czynu. Pewnego dnia w jej drzwiach pojawia się Tamlin, człowiek wyglądający jak bestia, i daje jej wybór. Albo zginie z jego rąk tu i teraz, albo zamieszka z nim na zawsze za murem…
Tak zaczyna się opowiedziana na nowo historia o pięknej i bestii. Utrzymana w klimatach fantastyki połączonej z odrobiną romansu sprawia, że czytelnik nie może się od niej oderwać. Czytałam ją w oryginale i byłam tak zachwycona, że pierwszy raz poczułam, co to jest kac książkowy, kiedy przez cały następny dzień chodziłam z szeroko otwartymi oczami i w głowie miałam tylko słowa podziwu. Niesamowita powieść, niezwykle interesujące tajemnice ludzi za murem, klątwa, miłość, zdrada, fascynacja, walka i pełno barwnych postaci.
Mistrzostwo!
Moja ocena – 9/10

I to by było na tyle z najlepszych książek tego roku na tą chwilę. Postanowiłam napisać również post o najsłabszych, jak dotąd, książkach, które czytałam w 2016 roku. Pojawi się on w tym miesiącu, ale nie wiem jeszcze kiedy. Wyczekujcie!
A co Wy sądzicie o tych książkach? Czytaliście je? Może macie swoje typy i zestawienia?
Podawajcie mi linki do Waszych top 5, top 3 czy top 10 ;)

Banan.

*Zdjęcia pochodzą z portalu LubimyCzytać.pl

sobota, 3 września 2016

Czytelnicze nawyki Book Tag

Cześć!

Dziś przychodzę z pierwszym Tagiem na blogu, miałam kilka ciekawych w planach, ale zaczynam od Czytelniczych Nawyków! ;)
Poznacie mnie troszeczkę lepiej od tej drobiazgowej strony..
No to co.. Zaczynamy!

1. Czy masz w domu konkretne miejsce do czytania?
Głównie czytam na moim przytulnym foteliku w rogu pokoju z nogami opartymi o łóżko i przykryta kocykiem, ewentualnie w samym łóżku.

2. Czy w trakcie czytania używasz zakładek czy przypadkowych świstków papieru?
Zawsze zakładek!
Mam ich mnóstwo, więc grzechem byłoby z nich nie korzystać.

3. Czy możesz po prostu skończyć czytać książkę? Czy musisz dojść do końca rozdziału, okrągłej liczby stron?
Nie lubię tak po prostu przerywać, zwykle staram się do końca rozdziału, bądź jakiegoś przerywnika między nimi, jednak jeśli jest to niemożliwe to staram się doczytywać chociaż do „lewej” strony, jeśli wiecie o co mi chodzi. Po prostu czytam dopóki nie przełożę na kolejną kartkę, doczytuję do najbliższego akapitu i tam kończę.

4. Czy pijesz lub jesz w trakcie czytania książki?
Tak, uwielbiam pić ciepłą herbatkę czy kawkę podczas czytania.
Z jedzeniem już niekoniecznie.

5. Czy jesteś wielozadaniowa? Potrafisz słuchać muzyki lub oglądać film w trakcie czytania?
 Jestem bardzo wielozadaniowa, mam niesamowicie podzielną uwagę.
Nie wyobrażam sobie jednak oglądać filmu i czytać książki, ani nie wczuwamy się dokładnie w jedną, ani w drugą historię. Telewizor może być włączony podczas czytania, bo mi nie przeszkadza, ale nie będę skupiać się na akcji na ekranie. Bardzo lubię natomiast słuchać muzyki w trakcie czytania, czasami zdarza się nawet tak, że dany kawałek idealnie pasuje mi do sytuacji w książce i później na dłużej ją zapamiętuję. To tak jak muzyka w filmach, dobrze dobrana, działa cuda!

6. Czy czytasz jedną książkę, czy kilka na raz?
Wolę jedną książkę.
Rzadko zdarza mi się czytać dwie książki na raz, może się to zdarzyć tylko i wyłącznie, kiedy wyjeżdżam gdzieś i nie zabieram książki, którą czytam, bo jest za ciężka. Zabieram wtedy ze sobą czytnik i mogę zacząć czytać coś na nim. Jednak kiedy wrócę do domu to dokańczam tą na czytniku i potem dopiero wracam do wcześniej zaczętej, nie czytam jednocześnie dwóch na raz.

7. Czy czytasz w domu, czy gdziekolwiek?
Uwielbiam czytać w domu, ale od niedawna nauczyłam się czytać na spacerach, w drodze gdzieś, po prostu w każdej wolnej chwili.
Nigdy nie wychodzę z domu bez książki w torebce!
Taka ciekawostka, szybciej wyjdę bez telefonu niż bez książki.

8. Czytasz na głos, czy w myślach?
 Pewnie, że w myślach.
Na głos zdarza mi się tylko wtedy, kiedy nie mogę skupić się przez jakiś czynnik na lekturze, albo czasem kiedy czytam po angielsku, wtedy czasem łatwiej mi skojarzyć słowo jak je wymówię na głos niż przeczytam w myślach.

9. Czy czytasz naprzód, poznając zakończenie? Pomijasz fragmenty książek?
Nigdy nie pomijam nawet najnudniejszych fragmentów, zawsze czytam od deski do deski, od dedykacji do podziękowań, nie wyobrażam sobie inaczej, to tak, jakbym nie dokończyła danej książki.
Poznawać zakończenie na początku książki? Tak robi tylko moja mama ;)
NEVER!

10. Czy zginasz grzbiet książek?
Dla mnie książka jest do czytania, czyli do użytku.
Dbam o nie, jak mogę, staram się nie wyginać kartek, żeby nie odstawały jakby miały otwarte buzie leżąc, żeby się pojedyncze kartki nie zaginały, żeby się nie strzępiły, jednak jeśli grzbiet po przeczytaniu jest zagięty, to trudno. Nie będę z tego powodu płakać.
Mam nadzieję, że za jakieś 40 lat te drobniutkie ślady użytkowania na mojej biblioteczce dodadzą jej tylko charakteru.

I to już wszystkie pytania!
Tag bardzo mi się podobał i mam nadzieję, że Wam też.
A jakie są Wasze nawyki? Zostawiajcie mi linki do Was w komentarzach ;)
Banan.

wtorek, 30 sierpnia 2016

Wrap Up Sierpień + Book Haul Sierpień + TBR Wrzesień

Cześć!

Kończy się miesiąc, więc pora na małe podsumowanie!

Zacznijmy od pozycji przeczytanych w tym miesiącu. Jest ich tylko dwie, ponieważ obie je dość długo męczyłam..

Na Kindle’u czytałam „Życie i śmierć” Stephenie Meyer, której recenzję znajdziecie TUTAJ.
Ogólnie nie polecam, nawet fanom serii, dla mnie strata czasu i pieniędzy.
Co do „Synów” Pearl S. Buck to ja bardzo lubię jej dzieła, to moja trzecia przeczytana książka tej autorki. Męczyłam ją z kilku powodów. Sama historia była interesująca, bo ja kocham literaturę o tematyce wschodniej. Kwestia trudności w czytaniu była taka, że mam ją w wydaniu kieszonkowym, literki są pisane maczkiem i cała powieść jest jakby.. sprawia wrażenie pisanej jednym ciągiem, jest bardzo mało dialogów, dużo opisów i cała akcja kręci się w sumie wokół jednego bohatera.
Ale co do samej powieści!
„Synowie” to drugi tom trylogii Ziemski Dom, dlatego nie będę opowiadała o czym jest, bo może komuś coś niechcący zaspoileruję. W najmniejszym ogóle drugi tom opowiada historię jednego z trzech synów Wang Lunga, skupiamy się na najmłodszym z nich, który postanowił powiązać swoje życie z karierą wojskową.
Moja ocena – 5/10

Mam nadzieję, że we wrześniu pójdzie mi dużo lepiej!
Czas na mój sierpniowy book haul.

W tym miesiącu na moich półkach pojawiło się osiem nowych książek. Trzy z nich kupiłam, jedną wygrałam, a cztery dostałam w prezencie.
Chyba najbardziej cieszę się z największej w tym zestawieniu książki, czyli „A Court of Mist and Fury” Sarah J. Maas. Dostałam ją w prezencie od cioci, która mi ją przywiozła z USA i jestem zachwycona, że mam już w końcu drugą część w swoich łapkach! Czytałam pierwszy tom na czytniku, ale po przeczytaniu stwierdziłam, że muszę ją też mieć na półce i to właśnie w oryginale, bo tak ją czytałam. Genialna! I mam nadzieję, że drugi tom będzie jeszcze wspanialszy, a opinie na to właśnie wskazują!
„Darujmy sobie te święta” Johna Grishama dorwałam na promocji taniej książki w Tesco za niecałe 10 zł, nigdy nie czytałam nic tego pana, a słyszałam wiele dobrego i ciekawi mnie tematyka jego powieści. Wiem, że akurat ta pozycja nie jest jego typowym thrillerem, ale chciałam ją mieć i bardzo się z tego zakupu cieszę.
W konkursie Facebookowym wygrałam od księgarni Czytam.pl książkę „Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę”. Dopiero zaczynam moją przygodę z reportażami, ale chętnie się do nich przekonam!
Cztery ostatnie książki to wersje kieszonkowe upolowane ostatnio w biedronce za niecałe 10 zł każda. Po lekturze „Synów” postanowiłam sobie, że nie kupuję więcej wersji kieszonkowych (na półkach mam i tak mnóstwo..), ale te akurat nie mają takich małych literek i nie są tak upchane na stronach, dlatego je wzięłam. Agathę Christie kupiłam z ciekawości, bo czytałam kiedyś „Morderstwo w Orient Expressie” w oryginale jej autorstwa i spodobał mi się styl pani Christie. Więcej Poirot’a! ;) Jojo Moyes nie zachwyciła mnie jakoś swoim wielkim dziełem, czyli „Zanim się pojawiłeś”.. (tak, nie jestem w gronie tych, którzy płakali i na książce i na filmie.. Wzruszyłam się na ekranizacji, ale nie na tyle, żeby zużyć cała paczkę chusteczek. Co do książki.. Może dlatego nie jestem nią tak zachwycona jak większość ludzi, ponieważ nie zgadzam się z decyzją Willa. Tłumaczę sobie, że może to dlatego, że z wykształcenia jestem fizjoterapeutką, co się trochę kłóci z tą decyzją, nie wiem..). Jednak opis „Razem będzie lepiej” zachęcił mnie, mam nadzieję na lekką i przyjemną lekturę. King to King, kupuję w ciemno! Z Evansem podobnie, tylko on w jednej swojej książce doprowadził mnie do takich łez, że nie mogłam czytać dalej, bo nic na oczy nie widziałam. Uwielbiam go!

Jeśli chodzi o wrześniowy TBR to w sumie został mi TBR sierpniowy, bo dalej nie przeczytałam ani "Epidemii" Robina Cooka, ani "Osobliwego domu pani Peregrine" Ransoma Riggsa. Postanowiłam jednak dolosować dwie książki z mojego słoiczka TBR.
Jedną z nich była kategoria z imieniem, więc wyboru dokonuje za mnie ktoś z mojej listy książek na półkach ;) Wybór padł na - Samantha Shannon - "Czas Żniw" !
Drugi los był już czysto tytułowy, jeśli tak mogę napisać - Algernon Blackwood - "Wendigo i inne upiory".


Tak przedstawia się mój TBR na nadchodzący miesiąc. Pierwszy jesienny miesiąc, kocham jesień! Spadające liście, deszcz, deszcz.. I czytanie książek w taką pogodę.. To jest to! ;)

To by było w sumie na tyle z moich przeczytanych książeczek, losów tbr i zakupów. Wyszłam na minus niestety, nie ma co ukrywać, ale we wrześniu będzie lepiej!

A Wam jak poszło w tym miesiącu? ;)
Banan.

sobota, 27 sierpnia 2016

Recenzja - Stephenie Meyer - "Życie i śmierć", czyli bardziej jednak śmierć..

Autor - Stephenie Meyer
Polski tytuł - „Życie i śmierć”
Oryginalny tytuł - „Life and Death: Twilight Reimagined”
Wydawnictwo – Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron – 792
Kategoria – Fantastyka, fantasy, science fiction
Moja ocena – 3/10

Cześć!

Nie sądziłam, że moja pierwsza recenzja na blogu będzie dotyczyła serii ‘Zmierzch’..
I nie przypuszczałam, że moja pierwsza recenzja będzie taka zła..
Czemu zła? Ponieważ ta książka to czyste zło wcielone!
Nie zrozumcie mnie źle, ja nie potępiam tej serii, czytałam ją jak wychodziła, miałam wtedy kilkanaście lat i podobała mi się, filmy w sumie dalej czasem obejrzę jak lecą w telewizji, głównie dla muzyki, ta im się udała, naprawdę. Dlatego właśnie podeszłam do tej pozycji z czystym kontem, bo skoro dobrze wspominam chwile z „podstawową” serią, to dlaczego miałaby mi się nie spodobać rocznicowa wersja? A no już tłumaczę dlaczego..
Pewnie każdy z Was wie, o czym opowiada „Zmierzch”. Wampir spotyka człowieka i się w sobie zakochują, taki wielki skrót. W sumie to taki paranormalny romans, tak że nie ma zbytnio o czym się rozpisywać dla streszczenia fabuły. Co pani Meyer zrobiła w „Życiu i śmierci”?
Po pierwsze, zamiana płci. W zmienionej wersji każdy bohater jest nagle swoim odpowiednikiem płci przeciwnej, dla przykładu Bella jest Beau, a Edward to.. Edythe. Brzmi ciekawie? Też tak myślałam. Liczyłam też na to, że skoro tym razem dostaniemy historię z perspektywy chłopaka, będzie to coś ciekawego, bo mało jest takich książek. Ale błagam.. Jeśli facet jest odzwierciedleniem Belli, to musi być irytujący i męczący, rozumiem.. Ale aż tak?! Ja byłam w ciężkim szoku, ręce mi opadały i dopadała mnie taka złość podczas czytania tej książki, że myślałam, że nie dam rady, a zawsze doczytuję książki, nawet te najgorsze!
Beau jest Bellą ze zmienionymi narządami płciowymi.. Chociaż chwila, patrząc na jego zachowanie zastanawiam się czy Meyer nie zmieniła jej TYLKO imienia.. Beaufort Swan jest najbardziej irytującą, zniewieściałą, pozbawioną sensu postacią, jaką spotkałam w moim życiu literackim. Co za facet przez całą książkę narzeka, że wiecznie plączą mu się nogi, że nie umie odbić piłki na WF-ie, mdleje na samą myśl o krwi i rumieni się co drugą stronę? I jak Edythe, opisywana jako bogini stąpająca po ziemi Forks, mogła bez pamięci zakochać się w takiej sierocie, takim życiowym nieudaczniku? Do dziewczyny to jeszcze jako tako pasowało, facet ją ochrania, podaje ramię do wypłakania, nie wiem, cokolwiek, ale żeby dziewczyna musiała trzymać tą sierotę w ryzach, żeby się nie popłakał, bo zaczął padać deszcz i jeszcze, żeby ją to w nim kręciło? No nie, nie uwierzę.. A ta sierota ma albo problem z hormonami, albo jak wspomniałam wyżej, nie jest w pełnym słowa znaczeniu, facetem. Przy takiej piękności, przy której nawet Charlie (tak, komendant Swan i jego była żona to jedyne postacie w książce, którym nie zmieniono płci) zapominał języka w ustach, ani razu nie pomyślał, żeby zaciągnąć ją do łóżka? W sumie ona chyba więcej razy w tej książce poruszyła temat seksu, co też mnie niesamowicie dziwi, ja bym przy nim nigdy o tym nie pomyślała..
Cały pomysł może i by wypalił gdyby nie to, że Beau przejął od Belli nawet charakter, poważnie.
Co do innych postaci, to przekonajcie się sami jak ich pozmieniała autorka i czy Wam to pasuje. I dajcie mi koniecznie znać w komentarzach!
Do połowy książki nie mogłam znieść tego wiecznego narzekania na każdą chwilę z życia Beau, po połowie akcja zaczęła jako tako się kręcić i myśli tego biednego chłopca przestały zaśmiecać całe strony tego wybitnego tomiszcza. Wybaczcie ironię, ale jak sobie przypomnę to ględzenie i zastanawianie się nad sensem wielkiej miłości wampirki (tak, pisała o niej wampirka zamiast wampirzyca, straszne wiem..) do tak nędznego osobnika.. Nóż mi się w kieszeni otwiera.
Co do całej reszty, owszem jest trochę pozmieniane, wycięty jest w sumie jeden cały wątek, co mi się nie podobało, ale i zakończenie, kto czytał, ten wie, że nie byłoby sensu na kontynuację.
Nie chciałabym widzieć ekranizacji tej wersji Zmierzchu, nie widzę tego, myślę, że byłby to taki.. autodiss dla pani Meyer i parodia totalna oryginalnej wersji książki.
Moja pierwsza recenzja jest bardzo emocjonalna, ale jeśli mam być szczera, to chyba większość taka będzie, będę tu pisać prosto z mostu i szczerze wyrażać swoje opinie.
Podsumowując, „Życiu i śmierci” mówię stanowcze nie! I daję mu ocenę 3/10.
Druga połowa książki wyratowała ją od jeszcze niższej oceny.
Czy polecam? Niektórzy uważają, że to książka tylko dla fanów serii. Moim zdaniem, absolutnie nie. Ja jestem pozytywnie nastawiona do podstawowej tetralogii i można mnie uznać poniekąd za fankę, bo lubię ekranizacje i dobrze mi się te X lat temu czytało te książki, i ledwo przebrnęłam przez to najnowsze „dzieło”. Zepsujecie sobie tylko zdanie o całej reszcie, dla mnie to było słabe. Po prostu słabe..
Jeśli ktoś z Was czytał to podzielcie się opinią w komentarzach ;)
Banan.

*Zdjęcie pochodzi ze strony Empik.com

wtorek, 23 sierpnia 2016

TBR na sierpień, czyli jak wybieram książki

Cześć!

Dziś przychodzę z równie spóźnionym co Wrap Up, TBRem na trwający miesiąc.
Jednak, żeby pokazać Wam, co wybrałam na sierpień muszę opowiedzieć Wam o mojej metodzie wybierania lektur do czytania, który stosuję od tego roku.
W biblioteczce mam naprawdę sporo książek i wciąż kupuję nowe i nigdy nie wiem, co przeczytać najpierw. Dlatego wypracowałam pracochłonny system, zrobiłam sobie mianowicie losy. Każda książka to jeden los i zamiast wybierać książki, losuję je i wrzucam do słoiczka (w sumie świecznika) TBR ;).

Jednak są pewne kruczki, a są to stałe kategorie, których na każde 10 losów mam 6, czyli ze słoiczków do świecznika do 10 losów wkładam tylko 4, bo 6 mam stałych, które się powtarzają na każdą dziesiątkę.
Są to 3 losy z imionami bliskich mi ludzi, kiedy je wylosuję to oni z mojej listy książek, które mam na półkach, wybierają mi coś do czytania.
Kolejna kategoria to ‘kontynuacja serii’. Z racji tego, że mam pozaczynanych masę serii to stwierdziłam, że wybieranie co jakiś czas kolejnej do przeczytania będzie rozsądne i tak powstał pomysł na tę kategorię.
Pozostałe dwie stałe kategorie to ‘biblioteczka rodziców’, gdzie wybieram coś z książek moich rodziców oraz ‘książka prezentowa’. Z książką prezentową jest tak, że wśród kupowanych przeze mnie książek są też takie, które dostałam w prezencie. I chcę je powoli przeczytać wszystkie, bo czasem mnie pytają czy przeczytałam już książkę od nich i wtedy jest mi troszkę głupio, że wciąż nie!

Dlatego z moim TBRem może być różnie, zwykle nie wiem co będę czytała, aż do połowy aktualnej książki, wtedy losuję kolejną. Jednak stwierdziłam, że będę Wam pokazywała TBR razem z Wrap Upem w danym miesiącu, bo czasem gdzieś wyjeżdżam i wtedy losuję kilka w przód, a skoro założyłam bloga to będę Wam pokazywać aktualnie co czytam i losować jeszcze 2 inne, żeby mieć co pokazać.
Mój TBR na sierpień wygląda następująco -


Nie losowałam nic dodatkowo, bo to są jeszcze książki z poprzedniej dziesiątki.
Na czytniku męczę właśnie, dosłownie męczę.. „Życie i Śmierć” Stephanie Meyer, chyba będzie recenzja, ale niestety nie będzie ona dobra..
„Epidemia” Robina Cooka jest w kolejce następna, nie mogę się już doczekać! To wynik losu ‘książka prezentowa’, bo tą książkę dostałam od taty już miliard lat temu.. Ekranizację znam na pamięć, a pierwowzoru dalej nie, a to przecież Cook, a ja ubóstwiam Robina!!
Natomiast „Osobliwy dom pani Peregrine” to wynik wylosowania imienia mojego chłopaka, który po obejrzeniu zwiastuna ekranizacji w kinie stwierdził, że musimy przeczytać tą książkę zanim obejrzymy film, dlatego jest w kolejce.

A Wy, co macie zamiar przeczytać w sierpniu? ;)

Banan.

sobota, 20 sierpnia 2016

Wrap Up Lipiec

Cześć!

Tak, wiem, że jest połowa sierpnia, ale dopiero co założyłam bloga, więc mam dobre wytłumaczenie ;)
Lipiec minął mi dość dobrze czytelniczo, jestem zadowolona, przeczytałam 8 książek. Był BookAThon, tak że pomógł mi nabić ten wynik plus dwie inne książki. Byłoby więcej, ale zaczęłam później czytać drugi tom pewnej trylogii i jakoś nie mogłam w nią wejść, więc czytałam ją chyba ze 3 tygodnie i skończyłam dopiero kilka dni temu..

Przejdźmy jednak do podsumowania!
W lipcu przeczytałam następujące pozycje:
  • C.R. Zafon – ‘Książę Mgły’
  • Andrzej Sapkowski – ‘Wiedźmin. Sezon burz’
  • Paulina Wilk – ‘Lalki w ogniu’
  • Camilla Lackberg – ‘Zamieć śnieżna i woń migdałów’
  • L.J. Smith – ‘Pamiętnik Stefano. Początek’
  • Tess Gerritsen – ‘Ogród kości’
  • Robin Cook – ‘Mózg’
  • Erin Hunter – ‘Wojownicy. Ogień i lód’ 

Książki BookAThonowe pokazywałam Wam  już w poście poprzednim, w którym mówiłam Wam o tym, jak mi poszło podczas tej akcji. Tak że odsyłam Was do tego POSTU.
Nie będę się rozpisywać o nich za bardzo, powiem po kilka słów o każdej.

„Książę Mgły” Zafona był moim pierwszym spotkaniem z tym autorem, nigdy nie czytałam słynnego „Cienia Wiatru”, ale spokojnie, zamierzam to kiedyś nadrobić. Jako debiut i to z tego co czytałam skierowany głównie do dzieci, według mnie wypadł bardzo dobrze.
Książka nie jest długa, szybko się ją czyta, ma dosyć dużą czcionkę i jest podzielona na krótkie rozdziały.
Opowiada historię trzynastoletniego Maxa Carvera, który w 1943 roku przeprowadza się wraz z dwoma siostrami i rodzicami do małej osady rybackiej. Cała akcja kręci się wokół poznanego przez rodzeństwo Rolanda oraz historii tragedii, którą przeżyli zamieszkujący niegdyś nowy dom Carverów, ludzie.
Jest to podobno książka dla dzieci, ale po przeczytaniu całości odnoszę wrażenie, że bardziej wczują się w jej klimat jednak dorośli. W powieści znajdziemy motywy thrillera, nutkę horroru i taki trochę angielsko-skandynawski klimat tragedii nad oceanem.
Jestem bardzo ciekawa kolejnych dwóch części!
Moja ocena – 8/10

O „Wiedźminie. Sezonie burz” nie będę się rozpisywać, bo było to zakończenie serii, a nie będę Wam przecież wszystkiego spoilerować. Chociaż sama zaczynając sagę wiedziałam jak się zakończy, to Wy nie musicie ;) Było mi przykro, że to już koniec, mam sentyment do „Wiedźmina..”, ponieważ to były moje pierwsze kroki z fantastyką. Ale cieszyłam się, że skończyłam tą serię, bo mam jeszcze ponad 20 innych zaczętych.. Kiedyś Wam o nich opowiem.
Moja ocena – 8/10

Co do „Lalek w ogniu”.. Miałam większe oczekiwania. Nie czytuję reportaży, chciałam zacząć i bardzo się cieszyłam na tą lekturę. Kocham wszystko, co dotyczy kultury wschodu, różnorakich państw, ale.. to nie było to. Jest to zbiór reportaży, niektóre były naprawdę ciekawe, ale przy innych tak się nudziłam, że aż liczyłam strony do końca, nie tak to miało być..
Moja ocena – 6/10

Krótka nowelka chyba, bo to powieścią nie można nazwać, „Zamieć śnieżna i woń migdałów” to pierwsza moja książka pani Lackberg i bardzo mi się podobała. Klimat świąt Bożego Narodzenia i klimat jedynej książki Agathy Christie jaką czytałam, czyli „Morderstwa w Oreint Expressie”. Tak jak i w niej, w „Zamieci..” grupa ludzi zamknięta zostaje w małym pensjonacie przez tytułową zamieć śnieżną i dochodzi do morderstwa. Domyśliłam się zakończenia, ale i tak bardzo mi się podobała.
Moja ocena – 6/10

„Mózg” Robina Cooka.. Robin Cook jest moim ulubionym autorem, biorę w ciemno każdą książkę, którą napisze i wszystkie są bardzo dobre. Kiedyś zrobię też o nim i o całym podgatunku thrillera medycznego osobny post :). A teraz sam „Mózg”. Krótka dość książka, która tym razem uderza w tytułowy mózg, wgłębiamy się w jego tajemnice i oczywiście powoli dochodzimy do głębszej sprawy, o której opowiada nam Robin. Razem z głównym bohaterem powoli otwierają nam się oczy na szerzące się zło tego świata i na możliwości, jakie daje rozwój technologii. Kiedy zobaczyłam, że ta książka została napisana w 1981 roku przeszły mnie ciary...! Zrozumiecie, jak przeczytacie sami!
Moja ocena – 7/10

„Pamiętnik Stefano. Początek” pani L.J. Smith.. No zdziwiła mnie bardzo, bo podobało mi się. Wiedziałam, jak potoczy się historia, bo oglądałam serial i były tam motywy, które spotykamy w tej krótkiej powieści z perspektywy Stefano Salvatore’a (nie mogłam jedynie przeboleć, że w książce to Stefano, a nie po prostu Stefan). Poza tym, zachęciła mnie do dalszej lektury, do kolejnych tomów, bo czytało się naprawdę szybko i przyjemnie!
Moja ocena – 7/10

I teraz książki poza BookAThonem.

Tess Gerritsen – „Ogród kości”
To była moja pierwsza książka pani Gerritsen, koleżanki po fachu pana Cooka ;).
W książce mamy dwie akcje opowiadane równocześnie, które jednak dzieli prawie 200 lat. Poznajemy historię głównej bohaterki czasów współczesnych, Julii, która poprzez listy i opowieści poznaje historię kobiety, która mieszkała w jej nowym domu przed nią. Poznajemy razem z Julią poznajemy przeszłość głównej bohaterki roku 1830, Rose, jej rodzinę, a także kilkoro studentów medycyny tamtych czasów oraz samą medycynę XIX wieku. Perełka dla miłośników gatunku i medycyny, czyli dla mnie bomba! Dałam też dodatkowy plus za zakończenie – nie spodziewałam się takiego obrotu zdarzeń.
Moja ocena – 8/10

Erin Hunter – „Wojownicy. Ogień i lód”
W dzieciństwie czytałam pierwszą część serii Wojownicy zatytułowaną „Na wolności”. Bardzo podobało mi się umieszczenie akcji całej książki w środku jednego z czterech klanów dzikich kotów. Głównym bohaterem całej serii jest rudy kotek, który gdy poznajemy go w pierwszej części, jest kotkiem domowym. Jednak już szybko dołącza do kotów leśnych i staje się członkiem klanu gromu.. Nie będę opowiadać o drugiej części, bo byłaby tu masa spoilerów, ale już po pierwszej pokochałam tą serię i mam zamiar przeczytać ją całą!
A serii i podserii jest bardzo dużo.. (ponad 50 pozycji).
Moja ocena – 8/10

A Wam jak poszło w lipcu? ;)

Banan.

*zdjęcia pochodzą z portalu LubimyCzytać.pl

środa, 17 sierpnia 2016

BookAThon lato 2016 - jak mi poszło?

Cześć!

Zapewne wiele z Was brało udział w kolejnej edycji BookAThonu, która odbyła się w terminie 04.07 - 10.07.
Brałam udział w każdej poprzedniej edycji tej akcji i zawsze była to dla mnie niesamowita zabawa i tylko czekałam na kolejną edycję i na moment, kiedy będę już mogła wybierać sobie książki do wyzwań!
Tym razem podeszłam do tematu bardziej rozważnie i bardziej realistycznie.. Wiedziałam, że jak wybiorę sobie tytuły za szybko i nie do końca przemyślę moje wybory, to na pewno nie dam rady sprostać wszystkim wyzwaniom. Dlatego właśnie tym razem wybierałam lektury bardzo starannie i długo to wszystko analizowałam. Ostatnie wyzwanie każdej edycji BookAThonu brzmi "Przeczytaj w czasie BookAThonu co najmniej 1500 stron.". Czyli po wykonaniu prostej matematyki
wychodzi, że aby na spokojnie spełnić to wyzwanie wystarczy do każdego wyzwania wybierać książkę, która ma 250 stron. Dlatego postanowiłam, że będę sobie do każdej kategorii wypisywała tytuły, które mi pod nią pasują plus liczbę stron każdej książki. Potem wybierałam sobie te, które oscylowały w liczbie stron około 250, żeby pasowały w ostatecznym rachunku do końcowego wyzwania.
Po wielu dniach zastanowienia wybrałam moją finałową szóstkę.




I. Wyzwanie – Wakacje z duchami
  • C.R. Zafon – Książę mgły (198 s.)

II. Wyzwanie -  Rozpoczęcie lub zakończenie serii
  • Andrzej Sapkowski – Sezon burz (404 s.)

III. Wyzwanie – Autor z twoim imieniem lub inicjałami
  • Paulina Wilk – Lalki w ogniu (259 s.)

IV. Wyzwanie – Lato z kryminałem
  • Camilla Lackberg – Zamieć śnieżna i woń migdałów (143 s.)

V. Wyzwanie – Książka z Twoim zawodem
  • Robin Cook – Mózg (272 s.)

VI. Wyzwanie – Wakacyjna miłość
  • L.J. Smith – „Pamiętniki Stefano. Początek” (251 s.)

VII. Wyzwanie – Przeczytaj w ciągu BookAThonu co najmniej 1500 stron
  • 1527 stron
Plan, jak widać, był dobry. I szłam jak burza, jak nigdy. Tylko w sobotę musiałam wyjechać i niestety nie przeczytałam ostatniej książki, czyli nie zaliczyłam jednego wyzwania, a że miałam wyliczone strony prawie co do jednej, to nie zaliczyłam też ostatniego wyzwania.

Wynik końcowy - 5/7 !
Jestem zadowolona, jedno potknięcie nie pozwoliło mi w terminie skończyć BookAThonu, ale już czekam na kolejny! :)

A Wam jak poszło?

Banan.